Wymarzona wyprawa na Majorkę. Ciepłe, piaszczyste plaże, krystaliczna woda, ekskluzywny hotel z all inclusive. Pomimo to, często w tak bajecznych warunkach, dochodzi między małżonkami do kłótni. Dlaczego tak jest? Przecież ludzie jadą na wczasy wypoczywać, a nie jeden prawnik potwierdza sytuacje, które stają się już powoli regułą.
Rozwód po wakacjach staje się regułą i z roku na rok jest ich coraz więcej. Dlaczego tak jest i co jest tutaj czynnikiem decydującym? Czy ma znaczenie, że jedziemy w ciepłe kraje, zamiast na chłodną północ?
Co tak naprawdę sprawia, że zamiast wypoczywać, zaczynamy psuć nasz związek, relację, małżeństwo?
Wakacyjny romans
Kiedy planujemy wakacje, zazwyczaj skupiamy się na tym gdzie pojedziemy i jak będziemy spędzać nasz upragniony wolny czas. Problemem w tym wszystkim jest fakt, że ludzie w XXI są niesamowicie zapracowani i zestresowani. Wszelkie emocje tłumione są w środku, bo wyrzucenie ich, na przykład powiedzenie szefowi co się myśli o bezpłatnych nadgodzinach, może skutkować utratą pracy. Czy ktoś kto ma kredyt, rodzinę na utrzymaniu, samochód w leasingu, dom na hipotekę, może sobie na coś takiego pozwolić? Zdecydowanie nie.
Dlatego te tłumione emocje frustracje i złości, powoli przybierają na sile. Do tego dochodzą jeszcze problemy, życia codziennego. Niesnaski z drugą połówką. Często bywa tak, że ludzie są tak zapracowani, że odsuwają życie seksualne na dalszy plan.
A to prowadzi to jeszcze większej frustracji.
Dlatego, kiedy dochodzi do wyjazdu i ludzie czują, że będą mogli zrelaksować się i odprężyć, często też i inne emocje są puszczane z cugli. Zaczynają wtedy przemawiać najbardziej silne odczucia i każdy stara się jakoś odreagować stres.
Co prowadzi często do wakacyjnych romansów, kłótni o to czy teraz jest czas na opalanie, czy na wycieczkę do piramid, nieporozumień odnoście restauracji w której wczasowicze chcą zjeść obiad. To często przelewa czarę goryczy i po takich wakacyjnych romansach, rozwód jest już w zasadzie formalnością. Niejeden prawnik po wakacjach ma ręce pełne roboty.
Taka jest niestety przykra natura naszych czasów. Pędzimy za króliczkiem, czasami nawet nie wiedząc po co go gonimy. Konsumpcjonizm już tak mocno oddziałuje na umysły, że zaczynamy jego chore zasady przelewać na nasze życie emocjonalne, mając nadzieję, że po tej miłości czeka na nas jakaś zupełnie nowa, świetna oferta.
Dlatego tak ważne, żeby ludzie świadomie pozbywali się swoich złych i negatywnych emocji w sposób kontrolowany i nie dopuszczali do sytuacji w których to te emocje wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem.
Najnowsze komentarze